Indika – młodej zakonnicy niebezpieczne przygody. Z diabłem w tle

Młoda zakonnica Indika zostaje wysłana ze swojego zgromadzenia z misją dostarczenia listu do odległego klasztoru. Pomimo ostrej zimy rusza w drogę pieszo, nie spodziewając się, że podróż ta zmieni jej życie oraz narazi ją na kontakty z siłami nieczystymi. Brzmi ciekawie? A i owszem – ale jak jest w rzeczywistości? Miałem już okazję pograć, a co wiem – to Wam opowiem.
Indika
Indika

Powiem szczerze – kiedyś dużo grywałem, dzisiaj nie mam na to za bardzo czasu, ani ochoty. Jednak gdy przeczytałem, że Indika to mroczny humor, klimaty Bułhakowa, a także miks różnych gatunków zabaw (w tym moich ulubionych, czyli logicznych i przygodowych), moja ciekawość wzrosła. Dlatego gdy pojawiła się okazja do przetestowania tego tytułu jeszcze przed premierą, z przyjemnością zainstalowałem go na swoim komputerze i ruszyłem w drogę wraz z młodą zakonnicą.

Indika – o co tu chodzi?

Indika, stworzona przez polsko-rosyjskie studio Odd Meter, to mówiąc ogólnie – gra przygodowa z elementami zręcznościowymi oraz logicznymi. Gracz steruje tytułową bohaterką, która wykonuje w klasztorze niezwykle nudne, najczęściej niepotrzebne zajęcia. Pewnego zimowego dnia matka przełożona wręcz jej list, który ma dostarczyć do innego klasztoru. Droga będzie długa, dlatego Indika zostaje w nią posłana pieszo. Być może w ramach samoumartwiania?

Nasza młoda bohaterka szybko dochodzi do miejsca katastrofy kolejowej – pociąg wiozący więźniów uległ wykolejeniu, zbiegowie rozproszyli się po okolicy. Jeden z nich, Ilia, ratuje ją przed gwałtem ze strony innego, a wdzięczna Indika pomaga mu uciec. Niestety – stan jej towarzysza jest tragiczny. Jego lewa ręka po prostu gnije i niezbędna jest amputacja. Więzień nie chce za nic słyszeć o szpitalu, ponadto twierdzi, że rozmawia z samym Bogiem. Ta nietypowa para rusza wspólnie dalej, zaś w drodze będzie się działo…

Muszę dodać, że akcja gry osadzona jest w XIX-wiecznej, carskiej Rosji. Jest to jednak nieco alternatywna wersja historii, w której pojawiają się dość nietypowe maszyny. Co więcej – Indika niejedną będzie sterować. Ponadto znane są tu silniki spalinowe, czyli pojawiają się w tym świecie pół wieku wcześniej niż w rzeczywistości. A że maszyn jest tu sporo, Indika skojarzyła mi się co nieco z legendarną “Syberią”, tym bardziej, że przemierzane przez zakonnicę tereny są pokryte grubymi warstwami śniegu, a na rzekach unoszą się wielkie kry.

Indika – mechanika, która zaskakuje

Jak wspomniałem na początku, Indika to połączenie kilku gatunków gier. Jednak tem miks potrafi zaskoczyć. Ot, choćby sam początek zabawy. Mamy pięknie pikselowatą grafikę niczym z komputera 8-bit, na której widzimy błyszczące gwiazdki i jakąś spadającą postać. Jak się okazuje, to nie intro, a już gra i musimy sterować spadającą Indiką tak, aby zebrać wszystkie kolejne symbole. Potem przeskok na pełne, nowoczesne 3D i klasyczna rozgrywka, w której chodzimy po terenie.

W 3D utrzymana jest większość rozgrywki, jednak od czasu do czasu, gdy Indika wspomina swoją przeszłość, przeskakujemy do 8-bitowych gier zręcznościowych. Znajdziemy tu wyścigi, nawiązanie do klasycznego Froggera, a także wiele innych niespodzianek. Kontrast jest niezwykle zaskakujący. Można także dopatrzeć się w nim pewnej symboliki. Lata dziecięce Indiki to proste zadania i kolorowy świat. Dorosłość – ponury, szary i pełen skomplikowanych powiązań. Coś w tym jest!

W świecie 3D Indika nie skacze, jednak całkiem zręcznie się wspina, a także szybko biega. To przydaje się, na przykład podczas ucieczki przez wilko-niedźwiedziem czy gdy balansuje na skrzydle wielkiej wędzarni ryb – jeśli nie trafi na przerwę między wiszącymi, spadnie w ognistą otchłań kilkanaście metrów poniżej. Ponadto konieczne jest sterownie maszynami, za których pomocą przestawia ciężary i ustawia platformy, aby stworzyć sobie przejścia do kolejnych lokalizacji. W jednym z zadań musi odbiec na koniec kry, podnosząc w ten sposób nieobciążoną krawędź, a następnie puścić się pędem i znaleźć na niej, nim opadnie.

Ogólnie mówiąc – są tu zadania zarówno dla osób lubiących logiczne rozwiązania, jak i tych, które stawiają na dynamikę oraz zręczność. I zdaję sobie sprawę, że jednym to się spodoba, a innym nie. Jak dla mnie to akurat zaleta – podczas pierwszej rozgrywki nigdy nie wiemy, co nas czeka przy kolejnej lokalizacji.

Rozmowy z diabłem i inne takie…

Indika to nie tylko zabawa związana z przygodami zakonnicy, ale również duża dawka filozofii. Już od pobytu w klasztorze towarzyszy naszym poczynaniom głos diabła w tle, który zarówno wyśmiewa wiele rzeczy, jak i kusi lub też wydobywa na światło dzienne przemyślenia bohaterki, do których ta nie chce się przyznawać. Od czasu do czasu pojawiają się także piekielne wizje – nasza bohaterka może odgonić je modlitwą. Są one o tyle niezbędne, że zmieniają strukturę otoczenia, co jest niezbędne, aby przejść dalej. Tak więc w wielu fragmentach gry będziemy przebywać wśród ogni piekielnych, czemu towarzyszy złowieszcza muzyka.

Ilia, czyli zbiegły więzień, jest postacią, która także ma dużo do powiedzenia. Dzieli się z Indiką wieloma swoimi poglądami na kwestię wolnej woli, Boga czy miłości, zadając pytania, na które ta nie zawsze jest w stanie znaleźć jakąkolwiek odpowiedź. Wraz z postępami w grze poznajemy także historię naszej bohaterki – zdradzę, że nie jest kolorowa.

Indika – wykonanie, wady i zalety

Jak wypada całość pod względem technicznym? Muszę przyznać, że dość interesująco. Pierwsze, co zauważyłem, to pewne mankamenty graficzne. Chociaż w grze możemy obserwować dynamicznie zmieniające się ruchy wody, a wiatr porusza gałęziami drzew, z pól pokrytych śniegiem nie wzbijają się tumany. Nie zostawiamy również żadnych śladów na śniegu. Ale to oczywiście tylko detale, które nie wpływają w żaden sposób na ogólne wrażenia z gry. Oprawa graficzna utrzymana jest w bardzo ponurej stylistyce, zaś projekty lokalizacji wykonane w sposób taki, że gdy człowiek staje naprzeciw zautomatyzowanej, kolosalnej konstrukcji – jak wspomniana wędzarnia ryb – czuje naprawdę jej przytłaczający ogrom.

Grze towarzyszą liczne cut-scenki. Niektóre trwają dość długo i są nie do przeskoczenia. Dlatego jeśli powtarza się któryś z etapów od początku, trzeba cierpliwie przeczekać. Jednak za pierwszym razem są one niezbędne – tłumaczą dużo rzeczy, które wydarzają się podczas przygód Indiki.

Choć świat gry wydaje się ogromny, w rzeczywistości podróż młodej zakonnicy jest liniowa do bólu. Gdy chcemy przejść tam, gdzie nie ma nic do roboty, drzwi są zamknięte albo droga urwana lub zasypana. Nie jest to jednak minus biorąc pod uwagę rozległość terenu, który został nam udostępniony do eksploracji i wykonywania zadań. Tak więc tych ograniczeń nie czujemy, chyba, ze zaliczasz się do osób, które lubią penetrować każdy zakamarek.

Na olbrzymi plus zasługuje także voive acting. Tutaj można zdecydować się na wersję angielską lub rosyjską. Dla zachowania klimatu postawiłem na tą drugą i wypada ona po prostu genialnie. Każdy z aktorów spisał się na medal i to właśnie także ich głosy sprawiają, że Indika ma tą niezwykłą atmosferę, która sprawia, że po skończeniu zabawy jeszcze długo będzie się o niej pamiętać.

Indika – podsumowanie

Indika jest grą, która na pewno zwraca uwagę, ale nie przypadnie do gustu każdemu. Polecam ją przede wszystkim tym graczom, którzy nie szukają dynamiki ani szybkiej akcji – choć i takie momenty się tu zdarzają – a zamiast tego preferują interaktywny film, w którym grają główną rolę i który wymaga zarówno zręczności, jak i myślenia. Tematyka Indiki również nie każdemu się spodoba, podobnie jak czas i miejsce akcji. Ja akurat lubię takie klimaty, dlatego poznawanie przygód tytułowej zakonnicy były dla mnie czystą przyjemnością, aczkolwiek niektóre zadania oceniam jako irytujące.

Indika to bardzo oryginalna, ciekawa produkcja, która będzie idealna dla osób szukających czegoś nowego w dziedzinie elektronicznej rozrywki. Świetny scenariusz, oryginalne lokalizacje i zaskakująca fabuła oraz świetny voice acting to jej bardzo mocne punkty. Polecam każdemu, kto chce przeżyć niezwykłą przygodę.